wtorek, 11 sierpnia 2009

Taka sobie "Elegia"

Kino za 6 zł w krakowskim ARS skłania by nadrobić zaległości filmowe i za symboliczną niemal opłatą obejrzeć upragniony film, który znikł już z afisza. Pewnie że można zrobić to na DVD czy ściągnąć go z internetu, jednak magia wielkiego ekranu każdorazowo mnie urzeka. Ilekroć zasiądę w kinowym fotelu czuje ten dreszczyk...Ostatnio miała spowodować go „Elegia”, a obyło się raczej bez niego. Dawno już nie zawiodłam się filmem szczególnie tym wyczekiwanym. Film jest mniej niż banalny, zwiastun(jak to zwykle bywa) świetnie utrzymywał napięcie czyniąc z niego thrillera, w rzeczywistości to ckliwa opowieść o miłość, i jedyne co można mu zaliczy na plus to że o takiej wzniosłej i ponad wszystko. Warto zauważyć że film jest ekranizacją, poniekąd kontrowersyjnej powieści Philipa Rotha „ Konające zwierzę”. Takie filmy już były, a motywy wydaje mi się, że też się już opatrzyły, nie wniósł on nic nowego, tym bardziej nie skłonia do żadnej konkretnej refleksji.
Jedyny plus to moje osobiste odkrycie Penalope Cruz, która sprawdza się w różnych konwencjach i chociażby dla niej można obejrzeć ten film. Potrafi się ona wcielić w nowa, kolejną postać, nie pozostawiając śladu po poprzedniej. Szkoda tylko, że wciąż grywa Kubanki lub Hiszpanki, ale myślę że przyjdzie pora na jej amerykańkie wcielenie, choć zdecydowanie wolę kino europejskie. Jest jej na ekranie sporo, nie bez kozery Oskara dostała jednak za film, w którym pojawia się prawie na jego końcu, ale wtedy przyćmiewa wszystkich pozostałych aktorów!Niesamowita i nietuzinkowa, mowa o Vicky Cristinie Barcelonie, ale o tym obrazie następnym razem:)

Elegy 2008
obsada; Ben Kingsley, Penelope Cruz
reż. Isabel Coixet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz