środa, 18 lipca 2007

Przychodzi Edyta do Kuby

0 komentarzy
Edyta Górniak w czasie wizyty w popularnym programie Kuby Wojewódzkiego odsłoniła szczegóły walki z tabloidami, która toczyła się niemal przez cały okres jej ciąży. Oprócz trudów stanu błogosławionego (ciąża bowiem była zagrożona) musiała znosić i wspólnie z mężem stawiać czoła wszędobylskiej obecności paparazzi.

Jak twierdzi czuła się zaszczuta, co zmusiło ją do wycofania się z życia publicznego, to jednak nie zniechęciło i nie uciszyło zainteresowania jej osobą.

Aniołek polskiej sceny pop pokazał rogi w liście do dziennikarzy. Po parokrotnych prośbach i próbach załagodzenia sytuacji zdecydowała się ona wreszcie na ostre słowa w ich kierunku. Wreszcie, bo i tak chyba za dużo zniosła i za długo zwlekała próbując oszczędzić i chronić swoją prywatność i rodzinę.

W tym czasie jak każda kobieta powinna być otoczona szczególną troską i opieką. Ale jeśli są ludzie, którzy nie potrafią tego uszanować czy pojąć…należy walczyć z nimi ich własną bronią. Agresja jak wiadomo rodzi agresje.



Mucha w Chinach

0 komentarzy
Po filmowych rolach, a ostatnio byciu dziewczyną Kuby Wojewódzkiego Ania Mucha ruszyła na podbój świata. Goszcząc z w satyrycznym programie Szymona Majewskiego z entuzjazmem opowiadała o swojej podróży do Chin.

Co ciekawe sama była chyba bardziej rozbawiona tymi wspominkami niż na rozrywkową owa podróż wyglądała. Tym bardziej, że szybko zabrakło jej pieniędzy na jej przedłużenie i kontynuację.

W związku z czym korzystała z zaproszeń, gościnności i niedwuznacznych propozycji ledwo poznanych osób. Szczególnie ciepło wspominała pewnego Anglika, który po 15 min. znajomości zaproponował jej u siebie nocleg.

Szymon zdążył jedynie zażartować, że aż dziw bierze, iż nie doczekała się pomocy od swego partnera, który aktualnie spłaca porsche. Mucha skwitowała to jedynie kolejnym kokieteryjnym uśmiechem.




Wpadki Magdy M.

0 komentarzy
Joanna Brodzik być może lepiej rozpoznawalna jako Magda M. w jednym z programów TV zdradziła kulisy serialu, którego była główną bohaterką.

Trzy kolejne wątki pokazują jak wraz z Pawłem Małaszyńskim nie uchronili się od gaf i wpadek na planie. Takich zabawnych sytuacji było mnóstwo. Najpierw grany przez Małaszyńskiego narzeczony Magdy w romantycznej scenie w łóżku ma skurcz w łydkę, inna z kolei obrazek pokazuje jak wpada do kąpiącej się w wannie Magdy, a woda okazuje się być za…gorąca.

Grani przez ostatnie dwa lata bohaterowie zyskali niebywałą sympatię widzów, a aktorzy sławę i popularność. Urośli do miana idoli pokolenia 20 – 30 latków. Sam serial miał bardzo zróżnicowaną publiczność. Wiele osób utożsamiało się z granymi przez nich postaciami. Jednak jak to zwykle bywa i oni popełniają błędy, są zwykłymi ludźmi, czego dowodzą właśnie scenki z planu.

Gwiazda czyni dygresje, trafne uwagi, komentuje i wspomina zdarzenia z okresu pracy nad serialem. Wyczuwamy lekką ironię i dystans do siebie samej, okraszony również sporą dawką humoru. Tym bardziej to miłe, że nam Polakom nie łatwo śmiać się z samych siebie.

środa, 4 lipca 2007

Dziennikarstwo misja czy zawód?

2 komentarzy
Misyjność zawodu dziennikarskiego w dzisiejszych czasach jest często spychana na drugi plan. Dzieje się tak dlatego, że media zostały obwołane tzw. 'czwartą władzą'. Najczęściej tak o mediach mówią politycy, którzy nieraz próbują się wytłumaczyć używając takich słów. Z siły 'czwartej władzy' korzystają reklamodawcy, którzy próbują sprzedać swój produkt lub usługę. Do 'czwartej władzy' przyciąga rzeczników prasowych, z angielskiego zwani piarowcami, woń jak lep na muchy. Wszystkim tym grupom opierają się doświadczeni dziennikarze. Nie mają jednak szans w starciu z wydawcami, którzy są ich pracodawcami. O nich dziennikarze mówią, że załatwiają swoje interesy przy pomocy ich rąk, a raczej słów wypowiadanych w telewizji, radiu, czy 'przelewanych' na łamy gazet. Aby wogóle zacząć rozważania o misyjności zawodu dziennikarza należałoby postawić wniosek, co trzeba by zrobić, aby umożliwić dziennikarzom nie tylko swobodne wykonywanie zawodu, ale również swojej misji. Jedynym rozwiązaniem wydaje się, stworzenie silnej korporacji dziennikarskiej, która dbałaby o interesy dziennikarzy przeciwstawiającej się woli polityków, wydawców i reklamie, która dziś mocno krępuje zawód dziennikarza oraz jego misyjność.

Wiele osób uważa że czasy misyjnego dziennikarstwa dawno się skończyły. Twierdzą oni, że dziennikarstwo jest zawodem jak każdy inny. Dziennikarza cechują umiejętność zdobywania informacji, umiejętność wyciągania przejrzyście faktów, oraz takiej techniki pisania aby informacje zebrane i wybrane były łatwe do przyswojenia przez odbiorcę. A zatem, czym jest dzisiaj dziennikarstwo? Zawodem czy powołaniem, misją czy rzemiosłem? Jeśli zawodem to jakiego rodzaju? Co go wyróżnia na tle innych profesji?

Zbigniew Bajka medioznawca z UJ: W Polsce zawód dziennikarza jest zawodem otwartym. Odmiennie, niż w wielu krajach Europy, dostęp do dziennikarstwa w Polsce mają ludzie o różnym wykształceniu, ale co najbardziej istotne każdy z nich może nazwać się dziennikarzem i być za takiego uznany, kiedy tylko wykonuje coś co może wyglądać na robotę dziennikarską. – Zbigniew Bajka pisał na swoim blogu.

W myśl prawa prasowego (art. 7 ust. 5 Ustawy o Prawie Prasowym z dnia 26 stycznia 1984) dziennikarzem jest każda osoba zajmująca się redagowaniem tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów prasowych, pozostająca w stosunku pracy z redakcją, albo zajmująca się taką działalnością na rzecz i z upoważnienia redakcji. Zbigniew Bajka, opisuje kondycje wynikającą z otwartości zawodu - Trzeba jednak pamiętać, że dzisiejsza kondycja zawodu i sytuacja dziennikarzy jest pochodną wielu czynników: sposobów kształcenia dziennikarzy i wchodzenia do tego zawodu, ale w znacznym stopniu wiąże się z brakiem unormowań prawnych dotyczących dziennikarskiej profesji w naszym kraju oraz relacji między dziennikarzami i ich pracodawcami. Jest coś takiego, jak psucie zawodu, są bowiem u nas dziennikarze, którzy w wielu krajach zostaliby szybko odesłani poza nawias tej profesji. Mamy w Polsce kilka różnych kodeksów etycznych dziennikarskich, a zarazem wiele przykładów notorycznego ich łamania. Nie piszę tego, aby bronić siebie i kolegów kształcących przyszłych dziennikarzy, sporo znanych mi przykładów łamania tych zasad, dotyczy ludzi, którzy studiów takich nie kończyli, ale też, na bakier z etyką zawodową, bywają także absolwenci studiów dziennikarskich. – pisał Pan Zbigniew Bajka. Wiele osób mówi, że tak powinno zostać gdyż, ci którzy nie mają "żyłki dziennikarskiej" prędzej czy później wypadną z tego zawodu. Są przykłady ludzi z taką żyłką jak np. Monika Olejnik która interesowała się zoologią, a Ryszard Kapuściński będący historykiem z wykształcenia. Profesjonalizm reporterski Ryszarda Kapuścińskiego doceniony został przez wiele zagranicznych mediów, a dociekliwość Moniki Olejnik oglądać i słuchać możemy w kolejnym już jej programie. Spór o to czy dziennikarstwo powinno być zawodem otwartym toczy się od początku istnienia zawodu dziennikarza czyli XIX w. Wiele osób mówi, że tak powinno zostać gdyż, ci którzy nie mają „żyłki dziennikarskiej” prędzej czy później wypadną z tego zawodu. Ludzie wypowiadający te słowa nie zastanawiają się jednak nad prestiżem zawodu dziennikarza, którzy ludzie opisani prze zemnie powyżej skutecznie obniżają. Ja postawię tylko jedno pytanie: ile osób skrzywdzą zanim ktoś dostrzeże nie profesjonalizm czy nieetyczność działań takich pseudo dziennikarzy?

Otwartość tego zawodu niesie za sobą, to że dziennikarstwo zaczynają uprawiać osoby zaangażowane politycznie, ale co gorsza osoby te uzewnętrzniają swój pogląd w przygotowywanych przez siebie materiałach. Politycy często rzucają słowne oskarżenia o nieobiektywność poszczególnych dziennikarzy, stacji radiowych czy telewizyjnych, jak i tytułów prasowych. Właściwie ciężko uciec od posądzenia przez jedną ze stron czy informacja jest obiektywna czy nie. Wynika to z bezpośredniego zaangażowania wielu pseudo dziennikarzy pozbawionego moralnego kręgosłupa w pomoc politykom na różnych szczeblach. Wynika ta sytuacja również z tego, że politycy uzależnili od siebie media publiczne (radio, telewizja). Skoro dziennikarze opozycji mogą zarzucić nieobiektywność mediów publicznych to rządząca ekipa może takie same oskarżenia kierować w stronę mediów komercyjnych. Prezes telewizji czy radia publicznego, który urzęduje dzięki nominacji partii rządzącej decyduje, kto będzie prezentował swoje materiały a kto nie. Z tego wynika również, fakt kto będzie miał pracę, a kto nie. Rynek mediów jest raczej nasycony, więc o nową pracę niełatwo, nawet dziennikarzowi z dużym doświadczeniem. Dziennikarze oczywiście mogą i powinni głośno o tym mówić. Warto jednak pamiętać, że często mają do stracenia najwięcej. Zawsze przecież można zastąpić ich kimś, kto nie będzie sprawiał kłopotów. Odbiorcy mediów, którzy są zainteresowani sprawami publicznymi, i śledzą informacje przygotowane przez dziennikarzy oczekują od nich przede wszystkim traktowania pracy w zawodzie jako pełnienia pewnego rodzaju służby społecznej. To właśnie ci ludzie doceniają misję dziennikarską czyli dawanie świadectwa prawdzie. Niestety dziś czytelnik czuje się często zagubiony. Nie ma czasu śledzić informacji z kilku mediów, aby porównać materiał przez nich zebrany i wyrobić sobie zdanie. Ludzie zaczynają powtarzać stereotypy wypisywane przez nieobiektywnych dziennikarzy bądź tracą zainteresowanie polityką ponieważ nie umieją się w tych wszystkich wydarzeniach odnaleźć. Im mniejszy jest stopień zainteresowania polityką, tym częstsze ludzie mówią, że zawód ten jest taką pracą jak każda inna.

Praca ta polega na zdobywaniu informacji. Jest to podstawą, a rzec można fundamentem nie do ruszenia. Na tym fundamencie, żerują niektóre media. W ostatnich latach w Polsce pojawiły się dzienniki potocznie i fachowo zwane tabloidami. Z łam tych gazet epatuje „tania” sensacja. Chodzi o to, żeby przelicytować konkurenta. Informacje podawane przez te gazety odwołują się do najniższych gustów czytelniczych. Wśród ich odbiorców mają wywołać określone emocje, dzięki informacjom przesyconym tanią sensacją, dosadnym populistycznym tytułom oraz zdjęciom zawierającym drastyczne sceny, nierzadko przesycone erotyką. Taką gazetą w Polsce jest Fakt, któremu dwa razy z rzędu przyznano tytuł „Hieny roku”. Tytuł ten jest przyznawany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, dziennikarzowi bądź redakcji która wykazała się szczególną nierzetelnością i lekceważeniem etyki dziennikarskiej. W 2004r. Fakt taki tytuł dostał za umieszczenie zdjęcia rozebranych do naga przez policję zwłok zamordowanego człowieka. Za brak szacunku dla ludzkiej tragedii. Rok później powtórzył „sukces” i ponownie dostał ten tytuł za umieszczenie zdjęcia niewinnego człowieka z podpisem 'Ten zboczeniec jest na wolności'. Jednak należy pamiętać, że wśród dzienników ogólnopolskich Fakt jest najlepiej sprzedającą się gazetą w Polsce. Należy postawić pytanie, czy w Fakcie pracują właśnie tacy pseudo dziennikarze, czy raczej taki efekt ich pracy wynika z linii programowej wydawcy. Niektórym wydawcom bowiem zależy na tym by ich pismo po prostu się sprzedawało, tak aby mogli jak najwięcej sprzedać reklam. I w tym miejscu dochodzimy do kolejnej bolączki dziennikarstwa. Media nie utrzymałyby się bez reklamodawców. Plusem komercjalizacji mediów jest to, że większość z nich uniezależniła się od władz. Jednakże jest również wielkim jej minusem – silna pogoń za zyskiem. Kiedyś istniało pojęcie krypto reklamy, czy reklamy ukrytej. Obecnie poziom etyki zszedł tak nisko, że już nikt się nie bawi w krypto reklamę. Jawna reklama jako tekst czy program dziennikarski jest widoczna na każdym kroku. A jeżeli za reklamowanie czegoś ktoś płaci, to wiadomo, że wymaga określonego produktu medialnego, więc o obiektywność trudno mówić. A właśnie obiektywizm i dążenie do dawania świadectwa prawdzie są założeniami zawodu dziennikarskiego, jego misją. O obiektywizm bardzo trudno walczyć. Przede wszystkim w czasach gdy na rynku polskim rośnie silna nowa branża zwana Public Relations, z polskiego zwaną też branżą rzeczników prasowych. Zadaniem przedstawicieli tej branży jest dotarcie z właściwą informacją do właściwego odbiorcy, we właściwym momencie po to aby uzyskać pożądany efekt. Takim efektem ma być takie przedstawienie pracodawcy rzecznika prasowego w mediach, aby przyniosło mu to prestiż a poniekąd sprzedaż swoich produktów bądź inny niemierzalny zysk. Rzecznicy prasowi nie ustają więc w próbach dotarcia do mediów z informacjami korzystnymi dla wizerunku ich pracodawców. Wysyłają, bądź podsyłają na konferencjach, dziennikarzom tak zwane informacje prasowe. Nie ma nic złego w pomocy dziennikarzom w zbieraniu informacji. Problem pojawia się jednak, gdy dziennikarze z chęci zysku zaczynają podpisywać takie informacje własnym nazwiskiem. W praktyce stosowane jest również przeredagowywanie informacji prasowej tak aby zawierały te same myśli, tezy i informacje jednak napisane innymi słowami. Prowadzi to niestety do zniekształcenia obiektywizmu dziennikarskiego. Jednak jeszcze nie to jest najgorsze. W ostatnich latach pojawiła się druga strona Public Relations, tzw. czarny PR. Jest to forma antyreklamy bądź negatywnej kampanii skierowanej przeciw konkurentowi pracodawcy rzecznika prasowego. Stosuje się do tego celu m.in. przecieki prasowe (prawdziwe lub prawdopodobne) które przedstawiają przeciwnika w niekorzystnym świetle. Dla niektórych dziennikarzy jest to prosty sposób na szybkie wybicie się ciekawym, sensacyjnym tematem. Wielu z nich nie zdaje sobie jednak sprawy, że to działanie krótkowzroczne. Jeden temat uczyni tych dziennikarzy na chwilę „gwiazdkami”, jednak co dalej pokażą? Czy praca na skróty pomoże w ich przyszłej karierze? Nie sądze, gdyż skoro raz nie potrafili zdobyć takiego tematu uciekając się do pomocy „życzliwych” rzeczników prasowych, to później również tego nie będą potrafić.

Dobre i złe dziennikarstwo można odróżnić łatwo – w dobrym dziennikarstwie oprócz opisu wydarzenia znajduje się również wytłumaczenie jego przyczyn. W złym dziennikarstwie istnieje sam opis, bez żadnych związków czy odniesień do kontekstu historycznego – relacja z nagiego wydarzenia, z której nie dowiemy się ani o jego przyczynach, ani o tym co je poprzedziło. – pisał Ryszard Kapuściński.

Co roku od 1997r. najlepszym dziennikarzom miesięcznik Press przyznaje nagrodę Grand Press. Nagroda ta jest przyznawana za wybitne walory warsztatowe, znaczenie materiału dla opinii publicznej, ciekawy indywidualny charakter materiału oraz za zachowanie standardów etycznych dziennikarstwa. Ludze nagrodzeni, a jest ich ponad pięćdziesięciu są przykładem, że można połączyć zawód z misyjnością. Misja dziennikarska to zdobywanie takich informacji, które poruszą tysiące, a nawet miliony. Do czego poruszą? Do poszerzenia swojej wiedzy o danym temacie, lub do wyrobienia sobie opinii, bądź jej zmiany. Misyjność to nie omijanie tematów trudnych, wymagających większej pracy, wysiłku. Misyjność polega na tym, żeby nie tylko patrzeć wokoło siebie, ale również widzieć i reagować. Misja w tym zawodzie jest możliwa, choć w praktyce trudna. Wszystkim kolegom po fachu, życzę powodzenia!