środa, 11 kwietnia 2007

"Eragon"-recenzja filmu

Książka a film...jak to zazwyczaj z tym drugim bywa wielokrotnie gorszy. Tak niestety i tym razem. Tym bardziej, że to co najcenniejsze, magiczne i owiane tajemnicą, w "Eragonie" podane jest niemal jak kawa na ławę. Pominięto kluczowe wątki mogące zbudować napięcie, którego z pewnością temu filmowi brak. Spłycono całą historię do pojawienia się niczego nieświadomego tytułowego bohatera, znalezienia i wyklucia się z jaja- Saphiry, ich raczej mało "przygodowej" podróży oraz końcowej walki w obronie jednego z ludów i ogłoszenia Eragona bohaterem. Produkcje fantasty mają do siebie to, że są przesycone efektami specjalnymi, staranie dopracowane technicznie, często nowatorskie. Tu nawet forma nie może wzięć góry nad treścią, bo jej po prostu brak. Obie materie zostały zapomniane, tak jak te odrealnione krainy, postacie, potwory, które zamiast pobudzać wyobraźnie, powodują tęsknotę za książką(o ile ją wcześniej czytaliśmy?a warto:)!!!) i tym czego oczy nie powinny były zobaczyć, wtedy sercu przecież nie byłoby żal. I tak obraz staje się momentami nudnawy, mało dynamiczny, pogubione tempo nie sprzyja rozwojowi akcji. Celowe wycięcie i pominięcie niektórych motywów, z książki nastolatka, który podbił swoją historią o Smoczych Jeźdźcach świat, nie wyszło twórcom filmu na dobre. "Eragon" należy do jednych z najsłabszych obrazów ostatniego sezonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz