sobota, 11 listopada 2006

Co zrobić by żyło nam się lepiej?

0 komentarzy
Każdy z nas jest indywidualistą i ma swój własny pomysł na życie. Niektóre z tych pomysłów są szalone i niebezpieczne, inne zwyczajne i nieodbiegające od pomysłów reszty społeczeństwa. Z pewnością nie ma jednej, doskonałej recepty na udane i szczęśliwe życie. Wisława Szymborska pisała: „Jak żyć – spytał mnie ktoś, kogo ja miałam zapytać o to samo.”

Żyj zdrowo

Za najważniejszy element udanego życia można uznać zdrowie. Jeśli jesteśmy zdrowi, odpada nam wiele problemów, które wiążą się z kiepskim stanem zdrowia jak wizyty u lekarza, wydane pieniądze na leki, kiepskie samopoczucie. Jednak według badań CBOS dbanie o stan swojego zdrowia stanowi bezpośredni przedmiot dążeń jedynie, co dziesiątego polaka. Każdy z nas pragnie zdrowego, długiego, szczęśliwego życia. Gdy zabraknie zdrowia i coś nam dolega, nie jesteśmy w stanie myśleć o niczym innym. Swój stan zdrowia często oceniamy jako bardzo dobry i nie widzimy powodów, dla których należy się martwić. Owszem zdecydowana większość z nas słyszała o zdrowym trybie życia, zdarza się, że mamy własne teorie na ten temat, ale raczej nie wprowadzamy ich w życie. Tymczasem organizm potrzebuje większej dbałości i troski z naszej strony, aby prawidłowo funkcjonował. Na zdrowy tryb życia składa się wiele czynników i to może nas zniechęcać. Lecz wszyscy ci, którzy podjęli ten trud, mówią, że było warto. Zmiana trybu życia, przynosząca efekty, staje się filozofią życia. Jeśli chcemy żeby żyło nam się lepiej warto poświęcić trochę czasu i wysiłku na poznanie i respektowanie potrzeb własnego ciała. Zatroszczmy się, aby jeść, pić, spać i aktywnie wypoczywać w sam raz tyle ile nam potrzeba. Zdrowi na ciele łatwiej pokonamy tor przeszkód nieraz pojawia się na drodze naszego życia.

Pieniądze, praca i wykształcenie

Można się zgodzić z twierdzeniem, że pieniądze szczęścia nie dają, ale też po części pomagają nam w życiu. Mogą nam pomóc na przykład w realizacji marzeń, kształceniu się, tworzeniu czegoś. Pozwolą nam w końcu zadbać o zdrowie, poprzez kupowanie odpowiedniej żywności jakże niezbędnej do życia. Aby mieć pieniądze należy znaleźć pracę. Dziś, gdy jednym z dominujących problemów społecznych jest bezrobocie, pracę należy sobie cenić i szanować. Trudno ją znaleźć, dlatego nie można narażać się na jej utratę z powodów, których można uniknąć. Rodzice chcą zapewnić swoim pociechom jak najlepsze warunki do nauki. Oczywiście ci, których na to stać. I w takich sytuacjach należy wykorzystać szansę w życiu, by zdobyć wykształcenie. Z nim bowiem o wiele łatwiej o godziwą, względnie dobrze płatną pracę. Nasi dziadkowie, a nawet ojcowie wiele by dali, aby móc się uczyć. Jednak trudna sytuacja materialna rodziców im na to nie pozwoliła, dlatego szli do pracy, by wspomóc rodzinę finansowo. A mimo to potrafią cieszyć się tą pracą do dziś. Efekty naszych działań powinny nam dawać poczucie własnej wartości, a to jest psychiczną podstawą naszego istnienia. Świadomość, że jest się potrzebnym innym ludziom jest tym czynnikiem, który pozwala nam przetrwać nawet najtrudniejsze chwile. Praca jest najskuteczniejszym sposobem działania na rzecz innych, zatem jest ona najskuteczniejszym sposobem ochrony własnego bytowania. A to już jest dostatecznie ważny powód, by traktować ją jako istotny, integralny czynnik życia.

Rodzina

Wiadomym jest, że pieniądze nie są dane każdemu człowiekowi. Najpierw naszym finansowym zapleczem jest rodzina. To właśnie w niej dorastamy, to rodzina na samym początku naszej drogi nas utrzymuje. Rodzina jednakże to nie tylko nasze zaplecze finansowe. Przede wszystkim jest źródłem wartości oraz satysfakcji. Szczęście rodzinne, jak również zgoda, miłość i zaufanie. Rodzice, rodzina, dom rodzinny stanowią wyjątkowość i magię w historii naszego życia. Człowiek uczy się uczciwości i prawdomówności nie gdzie indziej, jak w domu rodzinnym, patrząc na swoich rodziców, jak postępują, jak mówią, jak odnoszą się do innych. Dorastamy w niej, kształtujemy swoją osobowość, uczymy się.

Miłość

Dla innych najważniejszym elementem, który sprawia że żyje im się lepiej jest miłość. Miłość jest chorobą, z której nikt nie pragnie się wyleczyć. Ten, kogo dotknęła, nie chce wrócić do zdrowia, kto cierpi z jej powodu, nie szuka lekarza. Miłość jest dla tych ludzi motorem napędowych. Wyznacza kierunek ich działań. W imię miłości są w stanie pokonać wszelkie trudności. Dzięki miłości określają swoje plany i ta miłość pozwala im je realizować.

Nie ma jednej recepty na życie. Jednak wiem, żeby żyło nam się lepiej powinniśmy znaleźć dla nas złoty środek. Optimum pomiędzy wszystkimi tymi wartościami. Trzeba wyznaczyć swój własny cel, zbudować swój własny system wartości i opierać się na nim. Nie wolno jednak na tym poprzestawać, spocząć na laurach, trzeba wciąż się rozwijać. Lepiej będzie się nam żyło gdy będziemy się rozwijać. Wytyczenie sobie pewnych celów, motywujących do aktywnego życia, jak też sprzyjających doskonaleniu własnego wnętrza pomoże odkryć nasz wewnętrzny potencjał, dzięki któremu możemy żyć w taki sposób, w jaki sobie wymarzyliśmy.

wtorek, 7 listopada 2006

Kresy zachodnie - święto niepodległości

0 komentarzy
Zaraz po odzyskaniu niepodległości utarło się powiedzenie: ni z tego ni z owego, była Polska od pierwszego. Oczywiście państwo polskie nie odrodziło się w wyniku jednorazowego wydarzenia, lecz długiego procesu historycznego. Dzień 11 listopada ustanowiono świętem narodowym dopiero ustawą z kwietnia 1937 roku, czyli prawie 120 lat po odzyskaniu niepodległości. Radość z odzyskanej swobody przesłaniały społeczeństwu polskiemu troski i kłopoty młodej niepodległości.


Niepodobna wszak – jak opisywał atmosferę pierwszych dni wolności premier drugiego rządu ludowo-socjalistycznego, Jędrzej Moraczewski – oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony! Nie ma ich! Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili (...). Kto tych krótkich dni nie przeżył, kto nie szalał z radości w tym czasie wraz z całym narodem, ten nie dozna w swoim życiu najwyższej radości. Cztery pokolenia nadaremno na tę chwilę czekały, piąte doczekało. Od rana do wieczora gromadziły się tłumy na rynkach miast, robotnik, urzędnik porzucał pracę. Chłop porzucał rolę i leciał do miasta, na rynek dowiedzieć się, przekonać się, zobaczyć wojsko polskie, polskie napisy, orły na urzędach, rozczulano się na widok kolejarzy, ba, na widok polskich policjantów i żandarmów.


Takowa radość trwała tylko na części przyszłego terytorium państwa polskiego, bo do ziem b. Królestwa i Galicji, w dodatku jeszcze nie wszystkich. Kresy Zachodnie czyli zachodnie tereny dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, które znalazły się w zaborze Pruskim, czyli Pomorze Gdańskie, Wielkopolskę, Warmii i Górny Śląsk były punktem spornym pomiędzy Polską a Niemcami. Polskie państwo nie było jeszcze zjednoczone z ziem trzech zaborów i nie miało jeszcze wytyczonych granic. Skomplikowana sprawa ukształtowania terytorium państwowego i uzyskania przez Polskę odpowiedniego miejsca na arenie międzynarodowej. Osiągnięcie w miarę jak najkorzystniejszych rozstrzygnięć dla Polski nie było możliwe bez aktywnego udziału polskiej dyplomacji i ogromnego wysiłku zbrojnego. Na progu swej niepodległości Polska musiała prowadzić wojnę z Niemcami (powstanie wielkopolskie i trzy powstania śląskie). Ułożeniem stosunków w powojennym świecie miała się zająć konferencja pokojowa w Paryżu. Miała ona rozstrzygnąć wszelkie problemy sporne tkwiące u źródeł wojny lub też przez nią wywołane i przez to zapewnić pokój. Pierwszorzędnego znaczenia nabierało zawarcie traktatu pokojowego z Niemcami i ustalenie zmian granic państwowych w Europie, w tym granic nowo powstałych państw.


Główną rolę na konferencji odgrywali twórcy trzech państw, tzw. Gruba trójka. Byli to premierzy: Francji Georges Clemenceau i Wielkiej Brytanii Lloyd George oraz prezydent Stanów Zjednoczonnych Woodrow Wilson. 28 czerwca 1919 podpisano traktat pokojowy z Niemcami, który jednocześnie ustalał polską granicę zachodnią. Niemcy oddawały Polsce prawie całą Wielkopolskę, która zresztą nie czekając na postanowienia traktatu sama wywalczyła swe wyzwolenie spod okupacji niemieckiej – Powstanie Wielkopolskie – Polsce przyznano też pas Pomorza wzdłuż Wisły jednak bez Gdańska, który otrzymał status wolnego miasta i pozostawał pod zarządem Komisarza Ligi Narodów. Natomiast na Śląsku, Warmii i Mazurach miały odbyć się plebiscyty.


Sytuacja na Górnym Śląsku – jednym z najbardziej rozwiniętych ośrodków przemysłowcy Rzeszy – była bardzo złożoba. Na konfilkty narodowe nakładały się konflikty socjalne. Niemcy zajmowali pod każdym względem – majątkowym, politycznym, kulturalnym i religijnym – uprzywilejowaną pozycję. Trzy powstania zorganizowane przez polaków wywarło poważny wpływ na decyzję Rady Ligi Narodów w sprawie Śląskiej. Podjęła ona bowiem w październiku 1921 r. Uchwałe o podziale Śląska, zatwierdzoną 20 tego miesiąca przez Radę Ambasadorów. Polska otrzymała 29% ze spornego plebiscytowego obszaru o powierzchni całkowitej 11 008 km2.


Niekorzystnie dla Polski zakończyła się sprawa plebiscyty na Warmii i Mazurach. Warunki tużprzed głosowaniem mającym zadecydować o przynależności terenów Warmii i Mazur były trudne. Armia Czerwona zbliżała się do granicy Pru Wschodnich, co rodziło w ludności poczucie nadchodzącego końca niepodległości Polski. Negatywny wpływ na sprawy polskie miało także długotrwałe panowanie na tym terenie Niemców, stosowanie przez nich terroru i prowadzoną propagandą niemiecką. 11 lipca 1920 odbył się plebiscyt, który skończył się dla Polski klęską. Tylko 3% ludności opowiedziało się za włączeniem do Polski, w związku z czym przyznano jej tylko osiem gmin.


W okresie międzywojennym ludność tych obszarów stanowiła polityczne zaplecze Endecji, zaś w stosunku do obozu skupionego wokół Józefa Piłsudzkiego zachowywała rezerwę bądź niechęć. Podstawą takiej postwy była wcześniejsza współpraca z Państwami Centralnymi, a podczas kształtowania się granic Polski jego większe zainteresowanie włączeniem Kresów Wschodnich, niż walką o kształt granicy na zachodzie.


Kresy zachodnie są terminem niezbyt popularnym, i jest kopią terminu Kresy Wschodnie, a po raz pierwszy został użyty w 1860 4. przez Jana Zachariesiewicza w jego powieści Na kresach – nie przyjął się jednak wówczas w świadomości narodowej.

czwartek, 2 listopada 2006

Ile straciłby świat,gdyby nie miłość Romea i Julii ?

1 komentarzy
Gdyby nie miłość Romea i Julii nie powstałby jeden z najsłynniejszych dramatów w dziejach literatury światowej. Szekspir pisząc swój dramat Romeo i Julia oparł się na poemacie Artura Brooke`a "Tragiczna historia Romea i Julii" wydany po raz pierwszy w 1562 roku. Znał również "Pałac rozkoszy" Pointera i umieszczoną tam "Historię prawdziwej i wiernej miłości między Romeem a Julią". Z poematu zaczerpnął zasadnicze rysy fabuły przetwarzając źródło wedle własnego zamysłu, zmieniając i wzbogacając opowieść. Gdyby nie William, świat nie poznałby historii kochanków z Werony.



Opowiada ona historię dwóch nastolatków. On należy do rodu Montekich, ona jest córką Kapuletów. Oba te rody od wieków mieszkające w Weronie łączy odwieczna niezgoda. Romeo poznaje Julię. Miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak nie dane jest im cieszyć się uczuciem. Należą do dwóch zwaśnionych rodów. Mimo wszystko chcą być razem, są gotowi wyrzec się rodzin - biorą cichy ślub. Romeo, oskarżony o zabójstwo jednego z Kapuletów, musi wyjechać z Werony, Rodzice Julii postanawiają ją wydać za mąż za Parysa - krewnego księcia panującego w Weronie. Julia nie godzi się z decyzją rodziców i prosi o radę księdza Laurentego. Otrzymuje od niego flakon z tajemniczym płynem, który wypity, ma sprowadzić na nią dwudziestoczterogodzinny sen, podczas którego będzie wyglądać jak umarła. Wypija miksturę, a następnego dnia rano wszyscy są przekonani, że dziewczyna umarła. Wiadomość o śmierci ukochanej dociera do Romea przebywającego w Mantui. Zrozpaczony przybywa do kaplicy, w której złożono Julię. Nie wie, że za chwilę ma obudzić się z letargu przypominającego śmierć jego ukochana - nie chcąc żyć na świecie, na którym jej już nie ma, wypija śmiertelną truciznę. Gdy Julia budzi się, on już nie żyje. Spostrzegłszy jego sztylet i odbiera sobie życie. Tak kończy się historia miłości Romea i Julii. Miłość, chociaż odwzajemniona, stała się powodem nieszczęścia, była też surową nauczycielką.

Gdyby nie miłość Romeo i Julii moglibyśmy nie poznać siły miłości. Miłości pomimo wszelkich przeciwności. Miłości, która w tym utworze pełni funkcję surowej nauczycielki, która skłania nas do refleksji, nad pytaniem: ile jesteśmy w stanie poświęcić w imię miłości. Autor pokazuje nam również jak oba rody opamiętały się i pogodziły, lecz stało się to zbyt późno i kosztem zbyt dużych ofiar - obie rodziny straciły ukochane dzieci.

Jednym z najważniejszych praw nadanych każdej żywej istocie, jest prawo do miłości, prawo do szczęścia, do przebywania z osobą, którą się kocha. "Romeo i Julia" to utwór w tej chwili klasyczny, znany na całym świecie, jest wzorem dla wielu miłosnych opowieści i źródłem niewyczerpanych inspiracji. Jego popularność tkwi właśnie w uniwersalnym przesłaniu i temacie, który dotyczy każdego człowieka. Zakochani udowadniają, że warto walczyć o uczucie, a nawet zginąć w jego imię. Historia ich miłości, nieszczęśliwej, zakończonej samobójczą śmiercią kochanków, wywarła tak silne wrażenie na odbiorcach, że imiona bohaterów funkcjonują do dziś w literaturze, sztuce i w świadomości ludzkiej jako symbol.


Ten symbol wykorzystał w 1997 Baz Luhrmann, który wyreżyserował film „Romeo & Juliet”. Jest to adaptacja dramatu Szekspira, skrzyżowanie stylistyki filmów gangsterskich i meksykańskich melodramatów. Reżyser przeniósł miłość szekspirowskich kochanków w czasy nam obecne. Dzięki współczesnej scenerii, muzyce oraz zwiększeniu tempa zyskał aprobatę młodzieży i film stał się hitem kasowym w USA.

Węgrzy przygotowali z kolei animowany film "Dzielnica" również oparty na historii Romea i Julii. Opowiada o miłości nastolatków pochodzących z dwóch rywalizujących ze sobą gangów w dotkniętej biedą, w wieloetnicznej dzielnicy w Budapeszcie. Ricsi Lakatos, nastoletni syn miejscowego cygańskiego bossa zakochuje się w Julice Csorbie, córce węgierskiego bossa dzielnicy. Po lekcji o Romeo i Julii, Ricsi zdaje sobie sprawę, że nie chce, by życie jego i Juliki skończyło się tak tragicznie. Sprytnie więc przekazuje biznes paliwowy w ręce obu par rodziców pod warunkiem jednak, że zakopią topór wojenny, będą razem pracować i pozwolą mu zalecać się do Juliki, no i oczywiście, dadzą dzieciakom dwudziestoprocentowy udział w zyskach. Ich historia kończy się szczęśliwie. Jednakże ma drugie dno. Kiedy dzielnica zaczyna się bogacić i wszystko wydaje się zmierzać do szczęśliwego końca, do gry wkracza prezydent Bush i światowi potentaci ropy, którzy nie akceptują nowego gracza na rynku paliw - wojna nuklearna wisi w powietrzu.

Jak widać możliwości interpretacji historii miłości Romea i Julii spopularyzowanej przez Szekspira są ogromne. Twórcy bez problemu wykorzystują motyw miłosny do tłumaczenia dzisiejszego świata wplatając różne wątki m.in. polityczne. Gdyby nie miłość tej pary nastolatków świat straciłby te szansę. Ile powstanie jeszcze różnych adaptacji tego utworu? Ile historii zostanie wplecionych w dramat upowszechniony przez Szekspira? Ciężko dociekać, ale pewne jest jedno. Świat wiele by strącił i na pewno nie byłby takim jaki jest, gdyby nie historia miłości Romeo i Julii.